26 lekarzy pracujących w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie złożyło wypowiedzenia. Prorektor UJ ds. Collegium Medicum prof. Tomasz Grodzicki: sytuacja jest odzwierciedleniem tego, co dzieje się w systemie opieki zdrowotnej w całej Polsce.
Prof. Tomasz Grodzicki dodał, że sytuacja finansowa szpitala nie pozwala spełnić oczekiwań medyków.
Jak poinformował w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym na wynagrodzenia wydawana jest miesięcznie kwota ok. 20 mln zł. Gdyby uposażenie lekarzy miało wzrosnąć choćby o połowę trzeba by 30 mln zł.
Z funkcji dyrektora zrezygnował także prof. Krzysztof Fyderek.
Do piątku wypowiedzenia w placówce oferującej wysokospecjalistyczną pomoc dzieciom złożyło 26 lekarzy.
Lekarze oczekują lepszych warunków pracy, wyższego wynagrodzenia i naprawy systemu opieki zdrowotnej. Odejście lekarzy-specjalisty może skutkować na początku przyszłego roku poważnymi problemami w pracy oddziałów: pediatrii, nefrologii, pulmonologii z alergologią, reumatologii i unikatowego w skali całego kraju Oddziału Leczenia Żywieniowego.
O co walczą lekarze z Prokocimia?
Prorektor tłumaczył, że sytuacja w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym jest odzwierciedleniem tego, co dzieje się w systemie opieki zdrowotnej w całej Polsce.
Postulaty Naczelnej Rady Lekarskiej i Związku Zawodowego Pielęgniarek są bardzo zbliżone do oczekiwań lekarzy z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego. Ja oczekuję jednak, że jest ktoś odpowiedzialny za system opieki zdrowotnej w kraju i zabezpieczenie pacjentów – mówił prof. Grodzicki. -Odpowiedzialność jest po stronie rządu i jakieś działania rządu powinien podjąć, żeby tę sytuacje unormować, bo grozi to załamaniem się systemu – dodał.
– Potrzebne są rozwiązania systemowe – zaznaczył prof. Grodzicki. Dodał, że zwiększenie wynagrodzeń tylko w jednym szpitalu spowoduje przepływ lekarzy z jednego ośrodka do drugiego, a nie o to chodzi.
-Sytuacja finansowa szpitala nie pozwala na to, żebyśmy dzisiaj spełnili oczekiwania lekarzy – mówił prof. Grodzicki. Jak poinformował w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym na wynagrodzenia wydawana jest miesięcznie kwota ok. 20 mln zł. Gdyby uposażenie lekarzy miało wzrosnąć choćby o połowę trzeba by 30 mln zł.
Tymczasem placówka ma ok. 40 mln zł zadłużenia. Jak mówił prof. Grodzicki co najmniej połowa tej kwoty to należność za świadczenia ze strony NFZ. – Jeżeli NFZ zapłaci zaległości, ten dług realny spadnie do ok. 15 mln zł – ocenił prof. Grodzicki. – Nawet jeśli dostaniemy te pieniądze, tylko zmniejszymy dług. Nie będziemy mieć wolnej gotówki do wydania – podkreślił.
Dodał, że z powodu pandemii koronawirusa szpitale dziecięce przez dłuższy czas pracowały 40-50 proc. mocy, a musiały utrzymywać personel, zaś pieniądze z NFZ na to nie wystarczały.
„Mamy bardzo krótki czas na podjęcie działań”
Jak podkreślił prorektor placówka taka jak Uniwersytecki Szpital Dziecięcy nie może zdobywać pieniędzy w sposób komercyjny pobierając opłaty w obszarach tych świadczeń, na które ma kontrakt z NFZ ani pozyskać strategicznego sponsora. Wyjaśnił, że uczelnia płaci za dydaktykę oczekując od lekarzy-specjalistów, że będą uczyć studentów, ale w skali roku jest to dla szpitala ok. 1-2 mln zł.
Okres wypowiedzeń – w zdecydowanej większości – to trzy miesiące. – Mamy bardzo krótki czas na podjęcie działań – powiedział prorektor ds. Collegium Medicum. – Będziemy rozmawiać z lekarzami, natomiast trzeba pamiętać, że to osoby bardzo wysoko wykształcone, wyspecjalizowane i niewątpliwie zasługują na wynagrodzenie wyższe niż 6700 zł brutto albo 35 zł za godzinę dyżuru – dodał prof. Grodzicki.
źródło: rynek zdrowia.pl
Dodaj komentarz