„Obecny system edukacji w Polsce prowadzi do katastrofy”. Odczują to również pacjenci

wpis w: Zdrowie | 0

Wprowadzane w ostatnich latach zmiany w naszym systemie edukacji prowadzą do katastrofy. Na uczelni medycznej zastanawiamy się, jak „podciągnąć” obecnych studentów do poziomu, jaki reprezentowali w zakresie nauk ścisłych ich poprzednicy około 10 lat temu – mówi prof. Zbigniew Nawrat.
Trafiają do nas studenci, którzy mieli jedną godzinę fizyki w tygodniu i to tylko w pierwszej klasie na poziomie szkoły średniej – mówi prof. Zbigniew Nawrat, wykładowca w Śląskim Uniwersytecie Medycznym
Dodaje: – Tymczasem bez podstaw ścisłej wiedzy i umiejętności wynikających z nauki fizyki oraz matematyki, także chemii, trudno wyobrazić sobie nie tylko dobrego wynalazcę, ale też lekarza
Sprawa jest bardzo poważna. Może się okazać, że za kilkanaście lat doczekamy się pokolenia, które już nie będzie – tak, jak dziś – tworzyć ok. 350 medycznych start-upów – wskazuje prof. Nawrat

Rynek Zdrowia: – Na jakie wyzwania, przed którymi stoi zarówno medycyna, jak i polski system opieki zdrowotnej, należy – w Pana opinii – zwrócić dziś szczególną uwagę?

Prof. Zbigniew Nawrat, dyrektor kreatywny Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii im. prof. Zbigniewa Religi, prezydent Międzynarodowego Stowarzyszenia na rzecz Robotyki Medycznej, wykładowca SUM: – Jednym z kluczowych wyzwań, przed którymi stoi polska ochrona zdrowia, jest szeroko pojęta edukacja. Mówię to również jako nauczyciel akademicki w Śląskim Uniwersytecie Medycznym. Uważam, że lekarz lecząc chorą osobę, naprawia także kawałek świata. Dlatego, aby dobrze zrozumieć swoich pacjentów, lekarze powinni możliwie najlepiej rozumieć cały otaczający ich świat.

Po drugie musimy odważniej wdrażać w naszej medycynie nowe technologie – coraz bardziej złożone i inteligentne. Bez nich nie poradzimy sobie z narastającymi problemami w opiece zdrowotnej, w znacznej mierze wynikającymi ze zwiększających się deficytów kadrowych wśród personelu medycznego.

W wielu przypadkach pomoc musi być udzielona określonym – adekwatnym do zagrożenia zdrowia i życia – czasie oraz miejscu. Stąd potrzebujemy coraz więcej nowoczesnych urządzeń, w tym robotów, a także technologii, dzięki którym możliwe jest monitorowanie i nadzorowanie stanu pacjentów, a następnie sprawne, szybkie przekazywanie tych informacji do osób, które potrafią analizować te dane w celu wdrożenia kolejnych niezbędnych interwencji.

W tym kontekście coraz bardziej pomocne okazują się narzędzie sztucznej inteligencji wspierające lekarzy w procesie diagnostyczno-terapeutycznym. Nie zapominajmy też o biotechnologii pozwalającej na tworzenie nowych terapii czy szczepionek, o czym przekonaliśmy się podczas trwającej epidemii COVID-19.

RZ: – Szacuje się, że w Polsce funkcjonuje obecnie aż ok. 350 start-upów medycznych. Coraz prężniej działa – zainicjowany przez Agencję Badań Medycznych – Warsaw Health Innovation Hub. Czy Polska stała się więc już dobrym miejscem dla rozwijania nowych technologii medycznych, ich szerszego wdrażania do praktyki klinicznej, ale też ekspansji na zagranicznych rynkach?

ZN: – Oczywiście mamy w Polsce taki potencjał. Nie brakuje u nas młodych bardzo zdolnych ludzi, wygrywających międzynarodowe konkursy, chociażby w dziedzinie informatyki, ale nie tylko. Uczelnie wyższe, m.in. medyczne i politechniczne kształcą naprawdę na wysokim poziomie.

Obawiam się jednak, że to może być ostatni okres, kiedy chwalimy się naszą młodzieżą, ponieważ wprowadzane w ostatnich latach zmiany w systemie edukacji prowadzą do katastrofy.

RZ: – Jest aż tak źle?

ZN: – Niestety, tak. Trafiają już do nas studenci, którzy mieli jedną godzinę fizyki w tygodniu i to tylko w pierwszej klasie na poziomie szkoły średniej. Tymczasem bez podstaw ścisłej wiedzy i umiejętności wynikających z nauki fizyki oraz matematyki, także chemii, trudno wyobrazić sobie nie tylko dobrego wynalazcę, ale też lekarza.

Dlatego na uczelni medycznej zastanawiamy się, jak „podciągnąć” obecnych studentów do poziomu, jaki reprezentowali w zakresie nauk ścisłych ich poprzednicy około 10 lat temu. Sprawa jest bardzo poważna. Może się bowiem okazać, że za kilka-kilkanaście lat doczekamy się młodzieży, która już nie będzie – tak, jak dziś – tworzyć ok. 350 medycznych start-upów.RZ: – System edukacji nie jest jedynym zagrożeniem dla rozwijania nowych technologii medycznych w Polsce?

ZN: – Nie wykorzystujemy też zasobów informacji, z którymi każdego dnia polscy pacjenci przychodzą do swoich lekarzy. Chodzi także o dane gromadzone w już funkcjonujących urządzeniach i aplikacjach stosowanych na co dzień, także w warunkach domowych.

Z kolejnymi barierami mamy do czynienia już na poziomie wdrażania innowacyjnych rozwiązań do praktyki. Tylko w 2020 roku kupiono w Polsce 20 robotów chirurgicznych da Vinci – każdy kosztował ok. 15 mln zł. Tymczasem na prace nad polskim robotem w naszej Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii mogliśmy wydać w ciągu ostatnich 20 lat równowartość połowy ceny jednego robota da Vinci.

Nie chcę uchodzić za skrzywdzonego pioniera, nie w tym rzecz. Natomiast powyższy przykład finansowych dysproporcji ilustruje, jak bardzo jeszcze nasz rynek wdrożeń nowych technologii medycznych pozostaje niedostępny dla polskich innowatorów. Dlatego wielu z nich wciąż decyduje się rozwijać swoje projekty poza granicami Polski.
Rozmowa została zarejestrowana 30 listopada br., podczas spotkania Rady Programowej VII Kongresu Wyzwań Zdrowotnych (Health Challenges Congress – HCC), który odbędzie się w dniach 3-4 marca 2022 r. w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach.

źródło: rynek zdrowia.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *