– Często słyszałem, że z niedoboru łóżek dzieci kładzie się na materacach na korytarzach. Niestety, ja sam na ostatnich moich dyżurach musiałem położyć dzieci w korytarzu – mówi Łukasz Bogucki, lekarz rezydent z Warszawskiego Szpitala dla Dzieci.
Od kilku tygodni głośno jest o Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie, gdzie znaczna część załogi w najbliższym czasie odejdzie z pracy
Przedstawiciele Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy twierdzą, że to tylko kwestia czasu, kiedy problemy kadrowe rozleją się na cały kraj
O kryzysie w ochronie zdrowia – w szczególności oddziałów dziecięcych – dyskutowali też przedstawiciele Porozumienia Rezydentów
– Nie ma „wyspy medycznej” w Polsce, która funkcjonowałaby dobrze albo lepiej. Niestety, problem dotyka każdej specjalności – podkreślano podczas konferencji prasowej poświęconej problemom szpitali
„Całą polską medycynę trawi przewlekły niedowład”
We wtorek, 14 grudnia, Porozumienie Rezydentów zwołało konferencję prasową dotyczącą problemów ochrony zdrowia. Głównym tematem były problemy szpitali dziecięcych, o czym ostatnio zrobiło się głośno na przykładzie Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie – Prokocimiu, gdzie medycy masowo złożyli wypowiedzenia z pracy.
– Całą polską medycynę trawi przewlekły niedowład. Nie ma „wyspy medycznej” w Polsce, która funkcjonowałaby dobrze albo lepiej. Niestety, problem dotyka każdej specjalności – przyznał w trakcie konferencji Łukasz Bogucki, lekarz rezydent z Warszawskiego Szpitala dla Dzieci.
– Jeszcze do jakiegoś czasu mówiło się, że dzieci to jest specjalna grupa pacjentów, o którą najbardziej dbamy, którą nasze niedobory dotykają w sposób najmniejszy, a przynajmniej próbowaliśmy robić wszystko, aby najmniejsi pacjenci nie odczuwali kryzysowej sytuacji, tak teraz problemy całej ochrony zdrowia dotykają także populacji pediatrycznej – dodał.
– Dorosła medycyna jest w sytuacji krytycznej od dłuższego czasu, a obecnie wchodzimy w kolejne stadium niewydolności ochrony zdrowia, która dotyka także dzieci – tłumaczył.”Pediatria traktowana jako betonowe koło i wyrzucana z pontonu”
Lekarz zwrócił uwagę braki kadrowe na oddziałach oraz na rosnącą agresję z powodu pogłębiającego się kryzysu w ochronie zdrowia.
– To co ja obserwuj obecnie jako pediatra, to jest wielki nawał dzieci do szpitali. Problem się pogłębia, ponieważ pediatria, w związku ze słabymi wycenami świadczeń zdrowotnych, często jest traktowana przez dyrektorów jako betonowe koło w pontonie i zrzucana. Przez to oddziały pediatryczne są zamykane – mówił Bogucki. Na izbach przyjęć czy oddziałach przeżywamy prawdziwe oblężenie. Jest ogromny problem z pokryciem tych dyżurów. Specjaliści czy rezydenci nie chcą pracować ponad swoje zdrowie i życie. Jedna ze specjalistek opowiadała w pokoju lekarskim, że szóste święta spędzi bez rodziny. Medycy zauważają, że życie nie jest takie długie i chcieliby także pewien ten okres spędzić z bliskimi – tłumaczył.
– W związku z problemami dostępności lekarzy rośnie agresja wśród pacjentów, a mówiąc o pediatrii wśród rodziców chorych dzieci, co odczuwamy. Przypadki werbalnej agresji są na porządku dziennym, a w skrajnych przypadkach dochodzi do agresji fizycznej – dodał.
– Rozumiem emocje rodziców, ale jest to przykre, że lekarze, którzy swoim wysiłkiem próbują łatać dziury w dyżurach, pokutują za niedobory systemowe, które mamy od wielu wielu lat – tłumaczył.
Kryzys w szpitalach pediatrycznych. „Dzieci leżą na materacach w korytarzach”
Lekarz wchodzący dopiero do obecnego systemu ochrony zdrowia już na wstępie zderzył się z rzeczywistością, o której wcześniej jedynie słyszał.
– Sytuacja cały czas się pogarsza. Często słyszałem, że z niedoboru łóżek dzieci kładzie się na materacach na korytarzach. Niestety, ja sam na ostatnich moich dyżurach musiałem położyć dzieci w korytarzu – wyznał Bogucki.
– Dzieci są przerażone, ciężko przechodzą swoje dolegliwości, rodzice są pozbawieni jakiejkolwiek prywatności. To staje się już nie wyjątkiem, a regułą w naszej codzienności pediatrycznej – dodał.
– Bez poprawy wycen świadczeń medycznych szpitale będą ograniczały liczbę oddziałów pediatryczny. Zrobi się efekt wąskiego gardła i nie będzie się można już nigdzie dostać. Czy tego chcemy, czy chcemy zostawić dzieci bez opieki? – pytał lekarz.
źródło: rynek zdrowia.pl
Dodaj komentarz