PiS właśnie zadało cios gospodarce Polski. „Bardzo złe wiadomości”

wpis w: Zdrowie | 0

Wejście w życie ustawy zwanej „lex Tusk” oznacza bardzo złe wiadomości nie tylko dla polskiej demokracji – uważa Paweł Wojciechowski, były minister finansów w rządach PiS. Jego zdaniem, szybko przyniesie ona negatywne skutki również dla gospodarki. Na szali jest wiarygodność naszego kraju.W poniedziałek prezydent Andrzej Duda zdecydował się podpisać ustawę, na mocy której ma powstać komisja ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo Polski, czyli tzw. „lex Tusk”.

Kontrowersyjna ustawa budzi sprzeciw wielu środowisk – polityki, biznesu, gospodarki czy nauki. Na znak protestu z zasiadania w Radzie ds. Szkolnictwa Wyższego, Nauki i Innowacji (działa w ramach Narodowej Rady Rozwoju) zrezygnował w poniedziałek prof. Stanisław Mazur, rektor krakowskiego Uniwersytetu Ekonomicznego.

Podobnie postąpił wirusolog prof. Krzysztof Pyrć i Beata Stelmach, członkini rad nadzorczych spółek giełdowych, która również na znak protestu zrezygnowała z członkostwa w powołanej przez prezydenta Radzie ds. Przedsiębiorczości. Swój sprzeciw wyrazili także Amerykanie i Bruksela.
Lex Tusk. PiS zadało cios polskiego gospodarce

Perturbacje polityczne to jednak tylko jeden z aspektów uchwalenia ustawy przez władzę. Paweł Wojciechowski, były minister finansów w rządzie PiS, a obecnie przewodniczący Rady Programowej Instytutu Finansów Publicznych, uważa, że wejście w życie ustawy zwanej „lex Tusk” oznacza bardzo złe wiadomości nie tylko dla polskiej demokracji.Według niego takie działanie pozostawia „rysę na polskiej demokracji, która szybko przyniesie negatywne skutki na gospodarce”.

Już sam podpis prezydenta Andrzeja Dudy poważnie nadszarpnął wiarygodność Polski jako partnera gospodarczego – przekonuje w rozmowie z money.pl.

Wyjaśnia, że w otwartych gospodarkach sukces kraju zależy w znacznym stopniu od rozwoju instytucji opartych na demokratycznych zasadach państwa prawa. Jego zdaniem, chociaż łamanie tych zasad „zapewnia dyktatorom stabilne sprawowanie władzy, to odbywa się to zawsze kosztem dobrobytu”.- Widać prostą zależność między poziomem autorytaryzmu a stabilnością utrzymania władzy przez dyktatorów. Nieprzypadkowo, w Europie najdłużej rządy sprawują autokraci z Białorusi, Rosji, Turcji i Węgier – zaznacza ekonomista.
Wojciechowski: władza jest gotowa nie cofnąć się przed niczym

Wojciechowski podkreśla, że przyjęcie ustawy „lex Tusk” zwiększa niestabilność polityczną, ponieważ daje ona jasny sygnał, że „obecny reżim jest gotowy nie cofnąć się przed niczym – ani łamaniem konstytucji, praw własności niepokornych inwestorów zagranicznych, ani polexitem – aby tylko swoją władzę utrzymać”.

Jakie to przynosi skutki? Zdaniem eksperta Instytutu Finansów Publicznych, rząd w ten sposób podważa wiarygodność gospodarczą. Oczywiście trudno z dnia na dzień oczekiwać reakcji rynków finansowych. Po pierwsze dlatego, że nadal panuje apetyt na ryzyko rynków wschodzących o dobrych perspektywach makroekonomicznych, a Polska do nich należy. Po drugie dlatego, że część ryzyka politycznego już jest w cenach – tłumaczy.

Jak wskazuje, o gorszym postrzeganiu naszego kraju przez inwestorów mają świadczyć m.in. wysokie rentowności obligacji. – Płacimy dziś za koszty obsługi długu publicznego niemal tyle co Grecja, która ma kilkukrotnie wyższe zadłużenie w procencie PKB – dodaje.

– Świadczą o tym też niskie wyceny akcji na giełdzie – dziś wskaźnik cena do zysku nie przekracza 9, podczas gdy wskaźnik na rynkach wschodzących wynosi ok. 13. Skoro więc szorujemy od dawna po dnie trudno też spodziewać się mocnego tąpnięcia – uważa Wojciechowski.
Przez konflikt z Unią zubożeliśmy o ok. 3200 zł

W opinii byłego ministra bardziej mierzalnym skutkiem przyjęcia „lex Tusk” jest dalsza eskalacja, zamiast deeskalacji, konfliktu o praworządność z Brukselą. – Już dziś te koszty są ogromne – przestrzega. Dlaczego tak mówi?Według niedawnego badania instytutu Oxford Economics łączny skumulowany mierzalny koszt braku wypłaty środków z KPO i funduszy strukturalnych do końca 2023 r. powinien łącznie wynieść ok. 1,4 proc. PKB. Wzorując się na tej analizie, okazuje się, że zubożeliśmy średnio o ok. 3200 złotych (w cenach stałych za okres 2022-2023 r.).

– Tylko 2 proc. tego kosztu wynoszą kary TSUE za łamanie praworządności, a pozostałe 98 proc. to skumulowane efekty utraconych korzyści z powodu braku inwestycji – wylicza Paweł Wojciechowski. A tych potrzebujemy, by się rozwijać. Niestety za rządów Zjednoczonej Prawicy stopa inwestycji spadła do najniższych poziomów od lat 90.
Krok po kroku zmierzamy w stronę Węgier

Z kolei Ignacy Morawski, główny ekonomista „Pulsu Biznesu”, uważa, że krok po kroku, „plasterek po plasterku salami, żeby nie zaburzyć ogólnie dobrego samopoczucia z tytułu rosnących dochodów, by nie wkurzyć tych, którzy uważają, że to tylko 'rysa’ czy 'walka w kisielu’, zmierzamy tam, gdzie są Węgry, a potem tam, gdzie Turcja”.
O co chodzi? Ekspert przywołuje ranking Freedom in the World (mówi on o swobodach obywatelskich i kondycji demokracji), w którym jeszcze kilka lat temu byliśmy na tym samym poziomie co Czechy, a po 2016 r. sukcesywnie spadamy.

Kilka lat temu spotkałem się z zarządzającym dużego funduszu z USA. Siedzieliśmy w kawiarni, a obok zbierali się ludzie na protest w obronie wolnych sądów. Zapytałem go, czy uważa, że zmiany w sądownictwie i konflikt społeczny stanowią istotny czynnik oceny Polski. Odpowiedział: Nie, raczej nie. Typowy rynek wschodzący – relacjonuje Morawski.

„No właśnie. Typowy rynek wschodzący. Takim krajem jesteśmy. Ale chyba mieliśmy inne ambicje?” – pyta retorycznie na koniec ekonomista.

źródło:money.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *