Czy likwidacja szpitali psychiatrycznych, gdy przybywa osób z zaburzeniami psychicznym ma sens? Takie placówki zlikwidowano m.in. we Włoszech i USA. Także polscy specjaliści są przekonani, że to leczenie pozaszpitalne stanowi najskuteczniejszą metodę pomocy pacjentom z problemami natury psychicznej.
Powszechne wprowadzenie modelu psychiatrii środowiskowej opartej na Centrach Zdrowia Psychicznego ma szansę zmienić leczenie i funkcjonowanie społeczne osób z zaburzeniami psychicznymi – mówi nam Marek Balicki, pełnomocnik ministra zdrowia ds. reformy w psychiatrii. Jak wyjaśnia, wprowadzane w tym roku zmiany polegają na przeniesieniu opieki psychiatrycznej do środowiska lokalnego, co ma przeciwdziałać także stygmatyzacji leczonych osób.
– Ten model w połączeniu z zastosowaniem długo działającej farmakoterapii daje szansę na osiągnięcie najlepszych wyników terapeutycznych. Nowoczesna psychiatria musi być przyjazna pacjentowi i łatwo dostępna. Wdrożenie Programu Centrów Zdrowia Psychicznego wydaje się być właśnie takim rozwiązaniem – przekonuje.
Lata zaniedbań
Rozpoczęta reforma systemu opieki psychiatrycznej ma naprawić zaniedbania w polskiej psychiatrii sięgające ponad stu lat. Dlatego eksperci przyznają, że nie ma mowy, iż uda się wyprowadzić ją na właściwe tory w kilka miesięcy czy nawet lat.
Obecnie w kraju dotkliwie brakuje psychiatrów – szacuje się, że mamy 90 psychiatrów na milion mieszkańców. Ten wynik plasuje Polskę na niechlubnym przedostatnim miejscu w Europie. Według danych Naczelnej Izby Lekarskiej w Polsce jest ok. 4,2 tys. psychiatrów.
Czarnym punktem na mapie polskiej psychiatrii jest psychiatria dzieci i młodzieży – finansowana na poziomie 70-80 proc. realnych potrzeb. Dzieci leczone są w przeludnionych, nieprofilowanych oddziałach (obłożenie niektórych oddziałów sięga nawet 160 proc.). Brakuje dla nich specjalistów. W Polsce jest zaledwie 441 psychiatrów leczących dzieci i młodzież.
Długa włoska droga
Reformę opieki psychiatrycznej, która przez międzynarodowych ekspertów uznana jest za wzorcową, mają za sobą Włosi. Jej początki sięgają 1978 r., a u jej podstaw znalazło się przekonanie o konieczności włączania osób z doświadczeniem zaburzeń psychicznych do społeczeństwa.
Jak podkreśla prof. Franco Scarpa, włoski psychiatra, neurolog i kryminolog, 20 lata zajęło Włochom doprowadzenie do sytuacji, w której możliwe było zamknięcie (w 1999 r.- red. ) ostatniego szpitala psychiatrycznego.
– Od tego czasu pacjenci leczeni są w działających w ramach sieci regionalnych ośrodkach wsparcia, współdziałających z lokalnym samorządem i organizacjami pozarządowymi. To niewielkie centra zdrowia psychicznego, świadczące usługi w różnych formach: poprzez wizyty domowe, leczenie ambulatoryjne czy dzienne pobyty. Jedynie najcięższe przypadki trafiają do małych oddziałów psychiatrycznych działających przy szpitalach ogólnych – wyjaśnia prof. Scrapa.
Dodaje: – Kolejnym etapem reformy systemu opieki psychiatrycznej była likwidacja w 2014 r. szpitali należących do systemu psychiatrii sądowej. Od tego czasu także osoby, które weszły w konflikt z prawem, ale ze względu na swój stan zdrowia psychicznego (niepoczytalność) nie poniosły odpowiedzialności karnej, przechodzą terapię w małych placówkach, zamiast w zamkniętych oddziałach szpitalnych.
– Leczenie przymusowe w placówce zamkniętej zostało zarezerwowane tylko dla osób, u których zachodzi duże prawdopodobieństwo, że ze względu na ich stan zdrowia mogą być groźne dla siebie lub otoczenia – tłumaczy ekspert.
Depresja, uzależnienia – coraz częstsze problemy
Profesor Scrapa przekonuje, że reforma poskutkowała zmianą traktowania takich pacjentów. Obecnie nie są oni stygmatyzowani, w kontaktach międzyludzkich widać brak uprzedzeń. Dzięki temu chorzy mogą przy właściwie prowadzonej terapii normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Ma to olbrzymie znaczenie – także z perspektywy państwa i gospodarki – przy dynamicznie rosnącej populacji pacjentów z takimi problemami.
– Trzeba pamiętać, że w tej grupie mamy osoby zmagające się z depresją, stanami lękowymi czy uzależnieniami. Nie mówimy tu jedynie o chorych np. na schizofrenię – komentuje specjalista i zwraca uwagę, że wzrost występowania takich zaburzeń to trend obserwowany na całym świecie.
Włoski specjalista zaznacza, że zmiana w postrzeganiu zaburzeń psychiczna to także efekt licznych kampanii społecznych i edukacyjnych.
Idziemy w tym kierunku
Prof. Piotr Gałecki, krajowy konsultant w dziedzinie psychiatrii przyznaje, że jest zwolennikiem środowiskowej organizacji leczenia chorych. – Doskonale zdajemy sobie sprawę, że hospitalizacja nie przekłada się na skuteczniejszą form niesionej pomocy takim pacjentom. W przypadku, gdy trwa ona długi czas, może wręcz być niekorzystna. Od dawna nasze środowisko podkreśla, że umieszczenie w szpitalu pacjenta z zaburzeniami psychicznymi powinno być ostatecznością, w chwili kryzysu. Niestety, system tak dziś jest u nas zorganizowany, że chorzy wciąż za często są leczeni w szpitalach – zaznacza.
Czy psychiatria może istnieć bez leczenia zamkniętego? Zdecydowanie nie – mówi Marek Balicki i podkreśla, że zawsze będzie grupa pacjentów, która będzie musiała korzystać z tej formy leczenia.
– Włosi też mają oddziały psychiatryczne, które działają przy ogólnych szpitalach. Oczywiście widzimy potrzebę zmiany organizacji w tym zakresie. Duże szpitale psychiatryczne to przeżytek. I jestem przekonany, że przy zmianie systemu i rozwoju sieci Centrów Zdrowia Psychicznego spadnie zapotrzebowanie na łóżka szpitalne. Ale to nie zmieni się z dnia na dzień – twierdzi Balicki.
Podobnego zdania jest prof. Gałecki. – Trzeba wyciągać wnioski z doświadczeń innych państw. Przypomnijmy co się stało, gdy praktycznie jednego dnia zlikwidowano takie szpitale w USA. Wielu chorych pozbawionych całodobowej opieki nie potrafiło normalnie funkcjonować w nowej rzeczywistości. W efekcie znaczący odsetek trafił na ulice. To właśnie w Stanach Zjednoczonych osoby z zaburzeniami psychicznymi stanowią najwyższy odsetek wśród bezdomnych – podkreśla konsultant.
U nas będzie łatwiej?
Także Franco Scrapa przyznaje, że w pierwszym etapie reformy likwidacja szpitali wymusiła przejęcie opieki nad chorymi przez rodziny, które nie zawsze były na to przygotowane. Także chorym, którzy często w szpitalach spędzili całe lata, trudno było wrócić do normalnego życia. Zbudowanie nowego systemu wymagało czasu i sporych nakładów finansowych, dlatego cała operacja trwała 20 lat.
Ekspert zwraca uwagę, że w jego kraju reforma wiązała się z koniecznością zmiany mentalnej także wśród personelu medycznego. Przed „rewolucją” systemu stosunkowo łatwo było trafić do szpitala psychiatrycznego. Zdarzało się, że w tego rodzaju placówkach zamykano nie tylko ludzi, którzy mieli zaburzenia psychiczne, lecz także tych, którzy jakimś swoim mocno niestandardowym zachowaniem wywoływali publiczne zgorszenie, jak prostytutki czy homoseksualiści. Nierzadko pacjenci z takich szpitali nie wracali już do społeczeństwa.
Marek Balicki o ten aspekt nie obawia się. Jak podkreśla nasz personel doskonale zdaje sobie sprawę, że terapia w warunkach środowiskowych jest najskuteczniejsza . – Wiemy, że skutkuje ona mniejszą liczbą koniecznych hospitalizacji, nawrotów choroby. Pacjent zachowuje kontakt z otoczeniem, uczy się funkcjonować w społeczeństwie ze swoją chorobą i nie zostaje oderwany od swojego środowiska, co ma duży wpływ na jego szybszy powrót do zdrowia – przekonuje.
– Włosi przed reformą tkwili w systemie, w którym był przymus leczenia zamkniętego – podkreśla i zaznacza, że to z czym my musimy się zmierzyć, to braki kadrowe i konieczność zmiany finansowania opieki psychiatrycznej.
W opinii dr. Balickiego wprowadzenie reformy psychiatrii daje nadzieję, że za 3-5 lat będziemy w zupełnie innej rzeczywistości.
Przypomnijmy. Zmiany wprowadzone w systemie przewidują jego funkcjonowanie na trzech poziomach. Pierwszy poziom to poradnie psychologiczne, które wcześnie mogą interweniować i w których wcześnie można korzystać z pomocy, kiedy coś dopiero zaczyna się dziać. Drugi poziom to środowiskowe centra zdrowia psychicznego, w których można skorzystać z porady psychiatry. Dopiero trzeci poziom to oddziały psychiatryczne.
źródło: rynekzdrowia.pl
Dodaj komentarz