Decyzje ministra zdrowia nie powinny być uzależnione od zdania firm farmaceutycznych, ponieważ to minister jest dysponentem publicznych pieniędzy – mówi prof. Marcin Czech, prezes Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego. To reakcja na zamieszanie wokół projektu marcowej listy refundacyjnej i braku w nim zapowiadanych zmian w leczeniu raka prostaty.Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie wprowadzi zmian w programie leczenia chorych na opornego na kastrację raka gruczołu krokowego. Jako powód resort podał brak zgody na zmiany w programie dwóch producentów leków.
Zmiany w programie lekowym zablokowane przez firmy farmaceutyczne
– Pomimo przygotowania przez Ministerstwo Zdrowia kompleksowej zmiany programu lekowego B.56. Leczenie chorych na opornego na kastrację raka gruczołu krokowego (ICD-10: C61) wychodzącej naprzeciw oczekiwaniom pacjentów oraz klinicystów, zmiany nie zostaną wprowadzone na marcowe obwieszczenie ministra zdrowia z powodu braku zgód firm Astellas Pharma Sp. z o.o. – podmiotu odpowiedzialnego dla leku Xtandi (enzalutamid) oraz Janssen – Cilag Polska sp. z o.o. – podmiotu odpowiedzialnego dla leku Erleada (apalutamid) – podało w komunikacie Ministerstwo Zdrowia.
Przypomnijmy: pozyskanie zgód wszystkich stron posiadających decyzje refundacyjne w tym programie jest niezbędnym etapem w postępowaniach administracyjnych prowadzonych przez ministra zdrowia.
Czech: to minister zdrowia powinien decydować o tym, jak kształtowany jest program lekowy
W ocenie prof. Marcina Czecha, prezesa Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego i byłego wiceministra zdrowia (2017-2019), decyzje ministra zdrowia nie powinny być uzależnione od zdania firm farmaceutycznych, ponieważ to minister jest dysponentem publicznych pieniędzy.
– Jednoznacznie należy stwierdzić, że w tym zakresie oczekiwana jest nowelizacja ustawy refundacyjnej. To podejście powinno być zmienione. To minister zdrowia powinien decydować o tym, jak kształtowany jest program lekowy, bo to on decyduje, na co wydawane są publiczne pieniądze. Jeżeli pojawia się możliwość rozszerzenia np. grupy leków w danym programie, to absolutnie nie powinno być takiej możliwości, by takie zmiany ograniczały koncerny farmaceutyczne – podkreśla.
Jak przyznaje, sam piastując funkcję wiceministra zdrowia doświadczył problemów, jakie wynikają z zapisu umożliwiającego blokowanie przez firmy zmian w programach lekowych. – Firmy, nieraz w sposób krótkowzroczny, traktują to jako część gry konkurencyjnej. Nie myślą, że za chwilę to one mogą być w sytuacji petenta, a inna firma może im zablokować wejście do programu lekowego – tłumaczy prof. Czech. Jak jednak zaznacza, taka postawa nie jest popularna wśród przedstawicieli koncernów farmaceutycznych.
– Większość firm postępuje w sposób etyczny, mając na względzie dobro pacjenta i zgadza się na takie zmiany. Niemniej by uniknąć pewnych wyzwań, z jakimi dziś musi się mierzyć resort zdrowia, zasadne byłoby wprowadzenie zapisu, który ostatecznie określałby, że to minister zdrowia ma w tym zakresie całkowitą kontrolę. Jeżeli taka zmiana jest w ostatniej wersji nowelizacji ustawy refundacyjnej, której jeszcze nie widzieliśmy (widzieliśmy poprzednie), to ja ją popieram – podsumowuje Czech.
źródło: puls medycyny.pl
Dodaj komentarz