– Zobowiązania wymagalne są najważniejszym parametrem określającym kondycję finansową szpitali – podkreśla minister zdrowia Adam Niedzielski zaznaczając, że poprawia się płynność placówek. Ministerstwo Zdrowia opublikowało niedawno dane dotyczące zadłużenia szpitali w 2021 r. Jaki trend pokazują? Zapytaliśmy ekspertów.
Zobowiązania wymagalne szpitali. Jaki trend?
Według danych przekazanych przez Ministerstwo Zdrowia zadłużenie szpitali ogółem (dane obejmują samodzielne zakłady opieki zdrowotnej, SPZOZ) na koniec 2021 roku osiągnęło 17,02 mld zł.
Niespłacone zobowiązania wymagalne były podobne jak w 2020 roku – wyniosły 1,7 mld zł. Co te dane mówią o kondycji finansowej szpitali?
Jak przyznał w rozmowie z Interią minister zdrowia Adam Niedzielski, poziom zobowiązań ogólnych SP ZOZ-ów rośnie, ale on sam nie przeceniałby tego parametru. Stwierdził, że rośnie też wartość przychodów szpitali, a wraz z nią zwiększa się zdolność jednostek do zaciągania zobowiązań, np. inwestycyjnych czy dotyczących wynagrodzeń.
– Kwota zobowiązań nie jest głównym parametrem, który świadczy o kondycji finansowej szpitali. Głównym parametrem są zobowiązania wymagalne, czyli przeterminowane. Widać tu systematyczny spadek, co oznacza, że szpitale mają coraz lepszą płynność. Pod tym względem sytuacja szpitali poprawia się – mówił minister przypominając lata, gdy te zobowiązania wynosiły nawet 4 mld zł . – Trzeba patrzeć na trendy – zaznaczył.
Z danych pokazanych przez resort zdrowia wynika też, że zobowiązania ogółem SPZOZ porównując IV i III kwartał 2021 roku spadły o blisko 200 mln zł, tzn. o 1 proc., a zobowiązania wymagalne o blisko 500 mln zł, tj. o 23 proc.
Ryczałt 1/12. Czy to stąd szpitale miały pieniądze na pokrycie zobowiązań?
Jak zaznacza dr inż. Robert Mołdach, partner w Instytucie Zdrowia i Demokracji i ekspert gospodarczy, spadek zobowiązań wymagalnych szpitali w IV kwartale 2021 r. jest rzeczywiście wyraźnie widoczny. Jednak niekoniecznie jest to powód do trwałego zadowolenia.
Jego zdaniem dyrektorzy szpitali dla redukcji zadłużenia wykorzystują w pewnym stopniu środki nadwyżkowe, pochodzące z regularnie wypłacanych 1/12 ryczałtu.
– Szpitale otrzymywały zaliczkowo transze ryczałtu. Natomiast głównie ze względu na przekształcenia i wyłączenia oddziałów spowodowane covidem szpitale nie wykonywały procedur w takiej liczbie, w jakiej były zakontraktowane. Stąd pewnego rodzaju nadwyżka finansowa, pojawiały się bowiem przychody, natomiast szpitale ponosiły częściowo mniejsze koszty – rozważa ekspert.
W ocenie Roberta Mołdacha spłata najbardziej naglących zobowiązań wymagalnych, nawet częściowo ze środków ryczałtowych, była w tych szpitalach właściwym rozwiązaniem. Zmniejszenie zadłużenia wymagalnego teraz nie daje jeszcze pewności, że ten trend się utrzyma.
Przypomnijmy, że NFZ daje szpitalom czas do końca 2022 roku na odrobienie zaległych świadczeń ryczałtowych. Jak dotąd w całym kraju zostały one zrealizowane w ok. 70 proc. O tej możliwości wspomniał też w wywiadzie dla Interii minister Adam Niedzielski zaznaczając, że wypłata 1/12 ryczałtu była ważnym mechanizmem płynnościowym w czasie, gdy szpitale zmagały się z kolejnymi falami COVID-19.
– Kłopot pojawi się pod koniec roku, kiedy szpitale będą zobowiązane rozliczyć się z przekazanych wcześniej środków ryczałtowych. Tam, gdzie środki zostały wykorzystane na spłatę najbardziej naglących zobowiązań, szpitale będą musiały wykonywać procedury z bieżących pieniędzy. Możliwa jest i druga opcja – nieodrobienie zaległych świadczeń i zwrot środków do NFZ. W obu przypadkach może dojść do zwiększenia zadłużenia szpitala – mówi Robert Mołdach.
Przesunięcie spłaty. „To rolowanie zobowiązań”
Późniejszy termin rozliczenia się z ryczałtu jest dobrym mechanizmem wspierającym szpitale walczące z COVID-19, ale jest też faktycznie przesunięciem spłaty lub wykonania zobowiązań w czasie – tym razem wobec NFZ.
– To rolowanie zobowiązań, które przypomną o sobie pod koniec roku, chyba że będzie miała miejsce interwencja ze strony ministra zdrowia, przesuwająca raz jeszcze termin rozliczenia lub zasilająca szpitale dodatkowym strumieniem środków – mówi Robert Mołdach.
Jego zdaniem część szpitali, w których ponownie wystąpi problem spłaty zadłużenia, będzie próbowała bilansować się, wydłużając terminy rozliczeń z dostawcami, by tą drogą uzyskać środki.
Ekspert zaznacza: – Nie mam dowodu na to, że zmniejszenie zobowiązań wymagalnych nastąpiło w związku z przypływem środków w postaci 1/12, ale sam minister mówił, że ich dopływ pozwolił na utrzymanie płynności przez szpitale.
Jak wynika z danych MZ, tzw. dynamika przyrostu zobowiązań wymagalnych SPZOZ rok do roku poprzedzającego wynosiła w 2019 r. – 118,1 proc. (zadłużenie wymagalne ok. 1,88 mld zł), w 2020 r. spadła do 89,8 proc. (zadłużenie wymagalne ok. 1,69 mld zł), w 2021 r. ponownie wzrosła – do 98,9 proc. (przy zadłużeniu wymagalnym 1,67 mld zł).
Te dane potwierdzałyby tezę, że w 2020 r. przy stałym dopływie 1/12 ryczałtu i mniejszej liczbie wykonanych procedur, szpitale łatwiej mogły spłacić zobowiązania wymagalne. W 2021 r. mogły wykonywać więcej świadczeń, stąd zapewne nieco mniejsze tempo spadku zadłużenia.
Mniej pacjentów, mniejsze zadłużenie. Czy tak było?
Jak z kolei zauważa ekspert ochrony zdrowia dr Adam Kozierkiewicz,, od lat widoczny jest pewien schemat regulowania zobowiązań wymagalnych. W pierwszych trzech kwartałach roku zadłużenie wymagalne zwykle przyrasta, natomiast w IV kwartale, przed końcem roku, dyrektorzy szpitali starają się zobowiązania wymagalne pokrywać.
Ekspert zwraca uwagę, że w 2020 r. pandemia doprowadziła do wielkiego zahamowania realizacji świadczeń. Zadłużenie szpitali w trzech ostatnich, pandemicznych kwartałach 2020 r. spadało.
– W latach poprzedzających pandemię mieliśmy około 8 milionów rocznie hospitalizacji, a w roku 2020 ta liczba spadła do ok. 6 milionów. Aktywność szpitali zmalała zasadniczo i wraz z nią zaczęły spadać zobowiązania wymagalne, o około 10 procent kwartał do kwartału (od II kwartału) – mówi dr Kozierkiewicz, wiążąc oba zjawiska. Rok 2020 szpitale kończyły z zadłużeniem wymagalnym wynoszącym 1,7 mld zł.
Co znamiene, drugi pandemiczny rok – 2021 – pod tym względem wygląda jużł inaczej. W dwóch pierwszych kwartałach zobowiązania przestały spadać, rosły o ok. 10,5 proc., a w III kwartale rosły wolniej – do 4,6 proc. Natomiast w IV kwartale zadłużenie zmniejszyło się o 33 proc. Szpitalom udało się w IV kwartale obniżyć zadłużenie wymagalne o 490 mln zł i finalnie było ono niemal identyczne, jak rok wcześniej (1,7 mld zł).
– Nie ma jeszcze danych, które pokazałyby, jak kształtowała się aktywność szpitali w 2021 r. Faktem jest natomiast, że w całym 2021 roku skala trendu zmniejszania się zadłużenia przyhamowała. Z tym, że nie wiemy czy jest to związane z powrotem do poprzedniej aktywności szpitali i wzrostem ponoszonych kosztów zmiennych. W 2021 roku szpitale zderzyły się także z przyrastającą inflacją, choć jeszcze wówczas nie tak znaczącą jak obecnie, co też mogło zmniejszyć kwotę środków przeznaczanych na spłatę zobowiązań – mówi dr Adam Kozierkiewicz wnioskując, że zapewne mieliśmy do czynienia z obu zjawiskami.
Zobowiązania wymagalne – teraz to już niewielki procent przychodów
Zdaniem eksperta w długoletniej perspektywie trend dotyczący zarówno kwot nominalnych zadłużenia przeterminowanego szpitali, jak i jego skali, jest pozytywny.
– Na początku 21 wieku zadłużenie szpitali wynosiło 4,5 miliarda złotych przy około 13 miliarda złotych przychodu z tytułu usług szpitalnych rocznie, zatem zobowiązania wymagalne równały się prawie 45 procent przychodów z tego tytułu. Obecnie przychody szpitali z tytułu usług szpitalnych wynoszą około 53 miliardów złotych, zatem zobowiązania wymagalne stanowią około 3 procent przychodów – wyjaśnia Kozierkiewicz.
Jak zaznacza, co do bieżącego trendu stabilizacji zadłużenia wymagalnego rok do roku, trudno ocenić, czy się utrzyma ze względu na inflację sięgającą ponad 10 proc.
źródło: rynekzdrowia.pl
foto: Shutterstock
Dodaj komentarz