Zmarł aktor i reżyser Emilian Kamiński. Informację o jego śmierci PAP potwierdziła u rzeczniczki prasowej Teatru Kamienica – Patrycji Pawlik. Odszedł po długiej i ciężkiej chorobie. Miał 70 lat.
Emilian Kamiński ma w swoim dorobku ponad setkę ról teatralnych, filmowych i musicalowych. 23 grudnia został odznaczony przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotra Glińskiego złotym medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.
Emilian Kamiński zmarł w wieku 70 lat, po ciężkiej chorobie
„Odszedł Emilian Kamiński, wybitny aktor, reżyser, twórca Teatru Kamienica. Niezwykle lubiany przez publiczność. W stanie wojennym współtworzył Teatr Domowy. Prawdziwy pasjonat i profesjonalista polskiej kultury. Cześć Jego Pamięci!” – napisał o zmarłym na Twitterze wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński
Emilian Kamiński nie żyje: Kariera i najważniejsze role
Emilian Kamiński urodził się 10 lipca 1952 w Warszawie. Jego dzieciństwo nie należało do najłatwiejszych. Rodzice, którzy prowadzili zakład kamieniarski nie poświęcali mu za dużo czasu i uwagi, przez co, jako dziecko często uciekał z domu.
Po ukończeniu Technikum Ekonomicznego nr 8 w Warszawie, dostał się do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. W 1975 roku zadebiutował w spektaklu Teatru na Woli „Pierwszy dzień wolności” Kruczkowskiego. Debiut na dużym ekranie nadszedł w 1977 roku. Wystąpił w filmie Jana Łomnickiego „Akcja pod Arsenałem” jako jeden z uczestników ruchu oporu.
Do roku 1983 był mocno związany z Teatrem Narodowym, gdzie występował w największych sztukach teatralnych, takich jak: „Mąż i żona” (1977) Aleksandra Fredry, „Sen srebrny Salomei” (1977-78) Juliusza Słowackiego, „Dziady” (1978-79) Adama Mickiewicza, czy „Treny” (1979) Jana Kochanowskiego.
Dorobek filmowy Emiliana Kamińskiego to kilkadziesiąt ról znanych zarówno z dużego ekranu jak i z telewizji. Olbrzymią popularność przyniosła mu rola malarza Jerzego w ekranizacji powieści Kornela Makuszyńskiego „Szaleństwa Panny Ewy” (1985). Dużą sympatię publiczności przyniosła mu rola Bociana w komediach Jacka Bromskiego „U Pana Boga w ogródku” i „U Pana Boga za miedzą”.
Popularność i sympatię widzów przyniosły mu występy w serialach. W latach 1997-2006 grał w „Klanie” postać Tomasza Jakubowskiego, męża Bogny. Na plan serialu powrócił w 2019 roku.
Prywatnie był bratem aktorki Doroty Kamińskiej, która jest znana z występów w polskich serialach telewizyjnych.
Emilian Kamiński: Życzenia od prezydenta
„Jest znakomitą postacią polskiej sceny, a zarazem wielką aktorską indywidualnością. Jako aktor wielu scen warszawskich stworzył wspaniałe kreacje w sztukach najwybitniejszych autorów” – napisał prezydent Andrzej Duda z okazji 70. urodzin aktora w lipcu tego roku.
„Dzieci i młodzież pamiętają Pana głos z niezliczonych ról dubbingowych, w których wciela się Pan w ich ulubionych bohaterów. Na szczególne uznanie zasługuje także Pański talent wokalny, który prezentuje Pan w różnych odsłonach i w różnym repertuarze” – napisał Duda w życzeniach skierowanych do artysty, opublikowanych na stronie prezydent.pl.
„Niezwykła wrażliwość, wysoka kultura osobista i kultura słowa, a także mistrzowskie opanowanie sztuki aktorskiej sprawiają, że każda Pana sceniczna rola, występ na estradzie czy wypowiedź zyskują rangę artystycznego przeżycia. Na uwagę i uznanie zasługuje także Pana dorobek reżyserski, związany zwłaszcza ze stworzonym i prowadzonym przez Pana Teatrem Kamienica, który – co chcę szczególnie podkreślić – jest nie tylko sceną prezentującą sztuki teatralne na najwyższym artystycznym poziomie, ale także teatrem obywatelskim, miejscem, w którym przypomina się o tym, co ważne dla nas, Polaków” – podkreślił prezydent.
„Z wdzięcznością myślę zwłaszcza o spektaklach takich jak 'Pamiętnik z powstania warszawskiego’ czy 'Apel katyński’. Z wielkim szacunkiem myślę też o Pana zaangażowaniu w Teatr Domowy, który w ciężkim czasie stanu wojennego dodawał otuchy i budził nadzieję na dobry czas dla Polski” – dodał Andrzej Duda.
Emilian Kamiński o Teatrze Domowym
1 listopada minęła 40. rocznica pierwszego spektaklu Teatru Domowego. „Dla mnie to był taki dar od losu, ponieważ zawsze byłem antykomunistą. Od dziecka. Nie zastanawiałem się ani chwili, gdy koledzy mi to zaproponowali” – mówił Emilian Kamiński o początkach Teatru Domowego. Zaznaczył, że „zależało mu na tym, by wyrazić swój bunt”. „Nawet specjalnie nie zwracałem uwagi na to, że to jest nielegalna działalność” – tłumaczył.
„Wtedy wszystko było nielegalne, każda myśl wolnościowa. Dlatego byłem przyzwyczajony do tego, że 'jestem nielegalny’, i dla mnie taki teatr był świetnym pomysłem” – wskazał aktor.
„Oczywiście to przedstawienie w dużym stopniu oddawało nastrój tamtych czasów. Proszę pamiętać, że ludzie byli przybici. I dość istotne było, że w takim ciężkim okresie Teatr Domowy przynosił powiew wolności” – podkreślił, dodając, że „nie było żadnej cenzury, a aktorzy grali to, co sami wybrali”.
Aktor przypominał, że w „Przywracaniu porządku” grali „czwórkę ludzi internowanych, którzy siedzą w celi”. „Oni ze sobą rozmawiali tekstami poetów pokolenia’68 oraz piosenkami Kelusa i Kaczmarskiego” – powiedział. „To był bardzo skromny spektakl, bo jaki mógł być. Dwie lampki i gitara, parę krzeseł – to wszystko” – wyjaśnił. Wspominał, że „widzowie podczas przedstawień siedzieli 20 cm od gryfu jego gitary”.
„Nigdy słowo w teatrze nie było tak ważne, jak wtedy. Mimo że to nie był prawdziwy teatr” – ocenił. „Myśmy to nazwali Teatrem Domowym na wzór tych teatrów, które działały w Polsce w czasach okupacji” – zwrócił uwagę w wypowiedzi dla PAP Kamiński.
„Jedno z pierwszych przedstawień graliśmy u mnie w Józefowie, w moim drewnianym domu. Normalnie była ustawiona widownia i zaaranżowaliśmy dla nas małą scenkę” – powiedział Kamiński.
„Pamiętam, jak moja podopieczna pani Teresa przyszła z torebką, jak to do teatru, siadła w pierwszym rzędzie. W pewnym momencie spektaklu wstała i powiedziała: 'bardzo państwa przepraszam, ale muszę sprawdzić, czy nie kręcą się tu złodzieje’. I poszła sprawdzić, bo na ulicy stała kupa zaparkowanych samochodów” – wspominał aktor.
„Jeśli chodzi o konspirację – to byliśmy przygotowani na to, że w razie wpadki przedstawienie ma się przerodzić w spotkanie imieninowe lub urodzinowe” – tłumaczył. „Ja miałem przygotowany specjalny repertuar, by w każdej chwili zacząć śpiewać takie rozrywkowe, imprezowe piosenki” – wyjaśnił, dodając, że „za udział w takich przedstawieniach groził wyrok 3-4 lat więzienia”.
Podkreślił, że podczas przedstawień „nie wolno było nic nagrywać, żadnych zdjęć robić – żeby nie mieli na nas haka”. „Dlatego nie ma dokumentacji z tych spektakli, bo nie mogło jej być” – zaznaczył.
„Ludzie przynosili rozmaite potrawy, napoje i często wspólnie spędzaliśmy czas po przedstawieniach” – wspominał. „To były niezapomniane chwile, bo spotykało się wspaniałych ludzi, którzy chcieli pobyć z nami na tej wyspie wolności w kraju niewoli” – ocenił aktor.
Kamiński przypomniał, że „ważną częścią historii Teatru Domowego był ks. Jerzy Popiełuszko”. „To był dla mnie bardzo ważny człowiek, którego dzięki temu teatrowi poznałem na jednej z prób. Pamiętam, że odbywała się w okolicach Pomnika Lotnika i nagle pojawił się nieduży mężczyzna, który powiedział: 'Dzień dobry. Jestem Jerzy i jestem księdzem’. A ja odpowiedziałem: 'Jestem Emilian i jestem aktorem’. I tak się zaczęła nasza znajomość” – wspominał dyrektor Teatru Kamienica, dodając, że ks. Jerzy zapraszał aktorów do siebie na plebanię i przychodził na ich spektakle.
„To była wspaniała postać i niezwykle ważkie z nim rozmowy. Gdyby nie Teatr Domowy, pewnie bym twego wspaniałego kapłana i człowieka nie poznał” – ocenił Kamiński. „A to był bardzo ważny kamień duchowy i intelektualny w moim życiu” – wyjaśnił.
„Drugi program powstał mniej więcej rok po 'Przywracaniu porządku’ z mojej inspiracji: postanowiłem, że zrobimy wręcz kabaret na komuchów. Poza 'Bluzgiem’ znalazły się tam różne skecze, m.in. ’90, zgłoś się!’. We trzech siedzieliśmy pod plandeką, czyli niby w radiowozie, a Ewa Dałkowska miała w ręce antenkę i odgrywała dyspozytorkę dowodzącą milicjantami” – wspominał Emilian Kamiński.
„Jestem zwolennikiem teorii, że przez humor i ośmieszenie można bardzo dużo powiedzieć” – przyznał aktor. „Ktoś zgrał rozmowy przez mikrofalówki milicjantów, różnych kretynów, którzy zostali ściągnięci do Warszawy, żeby pacyfikować demonstracje. Dostaliśmy te nagrania i to był prześmieszny materiał. Trochę to podrasowaliśmy i wyszły nam prześmieszne skecze” – oceniał. „Ludzie pękali ze śmiechu. Podczas 'Bluzgu’ na Jaruzelskiego zdarzały się takie reakcje widzów, że nie dało się tego mówić” – zaznaczył aktor.
„Spazmy śmiechu – to najlepsze katharsis, jakie można było sobie wyobrazić” – zwrócił uwagę Kamiński, dodając, że z czasem Teatr Domowy grywał „zdecydowanie częściej ten program kabaretowy”.
„Wiele z atmosfery Teatru Domowego przeniosłem do mojego Teatru Kamienica. Wzoruję się nieco na atmosferze takiej 'domowości’, jaka wtedy panowała” – podkreślił Kamiński. Tłumaczył, że dla niego „widz nie jest tłumem”. „Każdego widza traktuję indywidualnie, jak mojego gościa”.
źródło: PAP/interia.pl
Dodaj komentarz