Cztery międzynarodowe organizacje sędziowskie domagają się od TSUE unieważnienia polskiego KPO. Przekonują, że kamienie milowe lekceważą jego wyroki, a także „dalece nie wystarczają do zapewnienia niezależności sądów i niezawisłości sędziowskiej”.
Przedstawiciele 27 krajów Unii w Radzie UE zatwierdzili w czerwcu polski Krajowy Plan Odbudowy (KPO) w formie wynegocjowanej wcześniej między Komisją Europejską a rządem Mateusza Morawieckiego. KPO opiera się na harmonogramie wdrażania reform oraz inwestycji, po których zweryfikowaniu przez Brukselę powinny być wypłacane kolejne raty z KPO. Ale w przypadku Polski ustanowiono również praworządnościowe „superkamienie” milowe dotyczące sądownictwa, od których osiągnięcia zależą jakiekolwiek przyszłe wypłaty z KPO.
Kompromis co do tych zapisów praworządnościowych wywołał duże kontrowersje w Komisji Europejskiej, ale w Radzie UE wyłącznie Holandia wstrzymała się od głosu, a reszta krajów Unii poparła polski KPO. Jednak cztery europejskie organizacje sędziowskie, czyli Stowarzyszenie Europejskich Sędziów Administracyjnych (AEAJ), Europejskie Stowarzyszenie Sędziów (EAJ), Rechters voor Rechters oraz MEDEL, skierowały w niedzielę skargę do TSUE, domagając się unieważnienia decyzji Rady UE w sprawie polskiego KPO.
Cztery organizacje sędziowskie wskazują, że kamienie milowe dalece nie wystarczają do zapewnienia niezależności sądów i niezawisłości sędziowskiej oraz lekceważą orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE w tym zakresie. A wyroki TSUE dotyczące niezależności sądownictwa winny być wprowadzane w życie bez opóźnień i w całości. Z kolei instytucje UE nie mogą działać choćby częściowo w niezgodzie z tymi wyrokami. Decyzja Rady UE łamie tę zasadę, to jest nie realizuje pełnego i bezwarunkowego wprowadzenia wyroków TSUE w życie – wspólnie ogłosili dziś autorzy skargi do TSUE.
Linia Timmermansa
Najbardziej sporny punkt KPO, na który wskazują także organizacje sędziowskie, dotyczy sposobu przywracania sędziów skrzywdzonych przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, którą w lipcu zastąpiła nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Zgodnie z zapisami KPO warunkiem dla pierwszych wypłat nie jest przywrócenie tych sędziów, lecz udostępnienie im drogi do „ponownego rozpoznania” ich spraw przez sąd spełniający unijne wymogi niezależności z pierwszą rozprawą w ciągu trzech miesięcy od złożenia wniosku o rewizję. Decyzje w sprawie sędziów, którzy skorzystają z tej drogi odwoławczej, powinny zapaść w ciągu 12 miesięcy, co Bruksela ma zweryfikować dopiero pod koniec 2023 roku i dopiero wtedy ewentualnie zażądać zwrotu już wypłaconych rat z KPO, gdyby Polska nie wywiązała się z tych zobowiązań.
Jednak autorzy skargi podkreślają, że zgodnie z orzeczeniem TSUE sędziowie zawieszeni decyzjami Izby Dyscyplinarnej winni zostać natychmiast przywróceni do pracy, bez konieczności prowadzenia odrębnego postępowania w tym zakresie. – Tymczasem kamień milowy zakłada ponadroczną procedurę z niepewnym zakończeniem – wskazują cztery organizacje sędziowskie. Tłumaczą, że celem ich skargi jest wyegzekwowanie od Komisji Europejskiej pełnej realizacji orzeczeń TSUE przed podjęciem decyzji o wypłacie środków unijnych dla Polski.
– W szczególności kamienie milowe dotyczące przywracania do orzekania polskich sędziów, których bezprawnie zawiesił nielegalny organ zwany „Izbą Dyscyplinarną”, aprobują, a w rezultacie nagradzają finansowo, stan rzeczy niezgodny z wyrokiem TSUE z 15 lipca 2021 roku. Pogarszają sytuację polskich sędziów poddanych nielegalnym sankcjom i dodatkowo osłabiając niezawisłość sędziów w Polsce i w innych państwach członkowskich UE – przekonuje również praworządnościowa grupa „The Good Lobby Profs” (m.in. z profesorem Laurentem Pechem) wspierająca skargę organizacji sędziowskich.
rak natychmiastowego przywrócenia sędziów był powodem sprzeciwu Fransa Timmermansa przy zatwierdzaniu projektu KPO na początku czerwca. Komisja Europejska na razie nie miała sposobności ustosunkować się do skargi organizacji sędziowskich, ale w ostatnich tygodniach jej przedstawiciele przekonywali, że KPO jest wyłącznie swoistą „siatką bezpieczeństwa” dla orzeczeń TSUE. Te powinny być realizowane wszystkie, w całości i bezzwłocznie, ale Komisja zamierza tego dochodzić nie tyle poprzez KPO, co w ramach zwykłych postępowań przeciwnaruszeniowych (z finałem w TSUE). A także nadal ściągając z Polski po milion euro kary dziennej za lekceważenie zeszłorocznego środka tymczasowego TSUE co do ustawy kagańcowej.
„Ustawa Dudy” nie wystarcza
Warunkiem postawionym w KPO jest też reforma systemu dyscyplinarnego tak, by przewinieniem dyscyplinarnym nie było m.in. zadawanie pytań prejudycjalnych do TSUE i przeprowadzenie testu niezależności sędziego zgodnego z prawem Unii.
„Zapewni się, aby – w przypadku pojawienia się poważnych wątpliwości w tym zakresie – właściwy sąd miał możliwość przeprowadzenia w ramach postępowania sądowego weryfikacji, czy dany sędzia spełnia wymogi niezawisłości, bezstronności i bycia powołanym na mocy ustawy zgodnie z art. 19 Traktatu UE, przy czym weryfikacji tej nie można uznać za przewinienie dyscyplinarne” – głosi tekst KPO wynegocjowany z rządem Morawieckiego.
Komisja Europejska oficjalnie przekonuje, że nie dokończyła przyjętej w czerwcu prezydenckiej oceny „ustawy Dudy” o sądach pod kątem kamieni milowych, a teoretycznie musi to zrobić dopiero po złożeniu przez Polskę pierwszego wniosku o wypłatę z KPO. O ile działacze „praworządnościowi” podkreślają wady Izby Odpowiedzialności Zawodowej, która wedle kamieni milowych powinna być niezależnym sądem, to Komisja Europejska skupia się właśnie na teście niezależności sędziego.
– Nowa ustawa nie zapewnia sędziom możliwości kwestionowania statusu innego sędziego bez ryzyka potraktowania tego jako przewinienia dyscyplinarnego. To są kwestie, które muszą być rozwiązane, by wypełnić zobowiązania Polski, a więc odblokować pierwszą płatność – na początku lipca powiedziała Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej, potwierdzając wcześniejszą deklarację wiceprzewodniczącej Very Jourovej. Ale żadna z nich teraz nie deklaruje, że poprawka „ustawy Dudy” musiałaby być jedynym sposobem naprawy wskazanego problemu.KPO to 22,5 mld euro dotacji oraz 12,1 mld euro tanich pożyczek, a o pozostałe przysługujące Polsce 22 mld pożyczek rząd może zwrócić się do Brukseli najpóźniej w 2023 r. Kiedy Bruksela zatwierdzała polski KPO, szacowano, że Polska – po spełnieniu kamieni milowych i innych warunków – może dostać około 2,8 mld euro dotacji już w trzecim kwartale tego roku, a 3 mld euro i 2 mld euro odpowiednio w pierwszym i trzecim kwartale 2023 roku. Rząd Morawieckiego najpierw zapowiadał złożenie wniosku o pierwszą transzę z KPO tego lata, ale ostatnio coraz mocniej odsuwa tę datę. Marcin Horała, wiceminister funduszy i polityki regionalnej, zapowiedział w sierpniu, że „wniosek o pierwszą płatność złożymy pod koniec tego roku lub z początkiem przyszłego”. To oznaczałoby, że Bruksela weryfikowałaby praworządnościowe kamienie milowe dopiero na początku przyszłego roku.
źródło:interia.pl
Dodaj komentarz