Liczba chirurgów z roku na rok maleje, podobnie jak zainteresowanie wśród młodych lekarzy tą dyscypliną medycyny. A przecież jest ona jedną z czterech podstawowych, decydujących o bezpieczeństwie zdrowotnym kraju. Tymczasem średni wiek polskiego chirurga to 58 lat. Młodych zmienników nie przybywa.
Kiedy w kwietniu ub. r. Rynek Zdrowia rozmawiał z prof. Grzegorzem Wallnerem, konsultantem krajowym w dziedzinie chirurgii, podkreślał on, że w sesji wiosennej było w tej specjalności aż 200 rezydenckich wakatów. Teraz jest jeszcze gorzej – wakatów w sesji jesiennej było aż 409!
Nie mogą w żaden sposób uspokajać statystyki NIL mówiące, że mamy w kraju ponad 9 tys. chirurgów (2,3 na 10 tys. mieszkańców). Są one przekłamane. Obejmują bowiem wszystkich lekarzy mających uprawnienia. Nie wskazują tych, którzy nie pracują w zawodzie (mają więcej specjalności), pracują w sposób bardzo ograniczony czy już są na emeryturze.
Statystyczny chirurg ma ponad 58 lat. Następców nie widać. Szykuje się już nawet nie dziura pokoleniowa, ale wręcz kataklizm, którego resort zdrowia wydaje się nie dostrzegać, bo na razie z większymi czy mniejszymi kłopotami wszystko jakoś jeszcze funkcjonuje.
Inicjatywa oddolna
8 grudnia minionego roku, w wyniku oddolnej inicjatywy, młodzi lekarze powołali do życia Porozumienie Chirurgów (PCh), które jako cel postawiło sobie walkę o naprawę pogłębiającej się zapaści w polskiej chirurgii ogólnej. Przy tej okazji PCh opublikowało manifest, w którym młodzi chirurdzy domagają się większego dostępu do stołów operacyjnych, podwyżek płac i zmian w systemie kształcenia podyplomowego.
W manifeście postulują zdecydowane podniesienie wynagrodzeń dla chirurgów ogólnych, wprowadzenie wynagrodzenia dla kierowników specjalizacji, weryfikację warunków kształcenia podyplomowego i wymaganych procedur. Domagają się też rozwoju istniejących oraz utworzenie nowych bezpłatnych dla szkolących się centrów symulacji, gdzie młodzi chirurdzy mogliby uczyć się laparoskopii na materiale żywym oraz pracy w zespołach szybkiego reagowania.
Kolejnym postulatem jest poprawa współpracy na linii konsultant krajowy, konsultanci wojewódzcy i chirurdzy z Centrum Medycznym Kształcenia Podyplomowego. Grupa inicjatywna PCh zaapelowała również do chirurgów oraz rezydentów chirurgii, aby wstępowali do OZZL, żeby uzgodnić wspólnie metody nacisków na rząd RP, który „zamiata pod dywan” problemy chirurgii.
Kolejny krok i list otwarty do premiera
W minionym tygodniu (11 stycznia) młodzi chirurdzy wykonali następny krok – powołali do życia Stowarzyszenie Porozumienia Chirurgów SKALPEL.
– Zawiązaliśmy stowarzyszenie, aby we wszystkich działaniach podejmowanych na rzecz chirurgii wspomóc prof. Grzegorza Wallnera. Jest to oddolna inicjatywa mająca wspomagać konsultanta krajowego i konsultantów wojewódzkich w poprawie warunków pracy, płacy i kształcenia podyplomowego. Chcemy także wspierać, z inicjatywy Katarzyny Pikulskiej, misje medyczne, podczas których wsparcie zabiegowców jest bezwzględnie konieczne – mówi Rynkowi Zdrowia Krzysztof Hałabuz, jeden z założycieli organizacji.
Stowarzyszenie PCh wystosowało także list otwarty do premiera Mateusza Morawieckiego.
– Chcieliśmy, aby premier zwrócił uwagę na to, że istniejemy, przypomnieć się i wyartykułować problemy chirurgii. Nauczeni jednak przykrym doświadczeniem, nie spodziewamy się odpowiedzi. Jeżeli zostaniemy zaproszeni na jakieś spotkanie i rozmowy, będziemy mile zaskoczeni – stwierdza Hałabuz.
– Chcemy większego uzwiązkowienia grupy chirurgów ogólnych i wszystkich zabiegowców. Jest ono ciągle niewystarczające, aby mogło mieć realny wpływ na rzeczywistość – podkreśla.
Z poparciem NIL
Inicjatywa młodych chirurgów spotkała się z dużym poparciem Naczelnej Izby Lekarskiej. Nic w tym dziwnego, bowiem prof. Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, jest także chirurgiem i świetnie rozumie problemy i dramat, w obliczu którego stoi ta specjalność medyczna.
Ambicją młodych chirurgów jest przede wszystkim łączyć pokolenia, które pracują w zawodzie, poprawić komunikację między profesorami, ordynatorami, lekarzami i rezydentami. W zaplanowanym przez prof. Wallnera cyklu konferencji Skalpel 2020, których podobnie jak w ubiegłym roku będzie osiem, nowopowstałe Stowarzyszenie PCh chce wziąć aktywny udział.
– Chcemy tam mówić o chirurgii w Polsce i na świecie, o związkach zawodowych, celach Stowarzyszenia, o tym jakie stawiamy sobie cele. Będzie to okazja do dyskusji z lekarzami praktykami. Najbardziej zależy nam na tym, aby nasze środowisko mówiło jednym głosem, aby wypracowało wspólne, jednoznaczne stanowisko – podkreśla Hałabuz.
O wspólny głos i stanowisko
W ocenie prof. Grzegorza Wallnera, powstanie Porozumienia Chirurgów to bardzo pozytywna inicjatywa. Istniejące towarzystwa i stowarzyszenia naukowe chirurgów skupiają się na zupełnie innych zagadnieniach i problemach. Nie ma organizacji, która łączyłaby wszystkich chirurgów ogólnych i szerzej – przedstawicieli wszystkich dyscyplin zabiegowych, w celu realizacji potrzeb zawodowych i socjalnych.
– O sytuacji kadrowej chirurgii w raportach do Ministerstwa Zdrowia przekazuję od dawna alarmujące informacje. Liczba chirurgów z II stopniem specjalizacji od 2015 roku zmniejszyła się o prawie 20 proc. – wskazuje prof. Wallner.
– Czy się to komuś podoba czy nie, oddziały chirurgiczne są coraz częściej zamykane. Ich restrukturyzacja nie miałaby polegać na zwalnianiu ludzi i likwidacji stanowisk pracy, tylko na dostosowaniu ich liczy do możliwości oraz potrzeb. W Warszawie na przykład mamy 80 szpitali. Żeby racjonalnie funkcjonowały, powinny obsługiwać minimum 80-120 tys. mieszkańców. Według norm Warszawa powinna mieć minimum od 5 do 8 mln mieszkańców, żeby taka liczba oddziałów sprawnie funkcjonowała – dodaje profesor.
W jego opinii nie ma potrzeby utrzymywania aż ponad 500 oddziałów chirurgicznych w Polsce. Przy tej ilości chirurgów, których mamy, muszą być kłopoty z obsadą w wielu z nich. Specjalistów trzeba umiejętnie zagospodarować, doprowadzając do konsolidacji oddziałów chirurgicznych, tak jak się to dzieje w wielu krajach, chociażby w Holandii, Szkocji, Hiszpanii.
Turystyka dyżurowa
Jak przekonuje prof. Wallner, dzięki komasacji oddziałów chirurgicznych można uzyskać lepsze ich zabezpieczenie kadrowe, nie tylko w zakresie chirurgii, ale także anestezjologii, a także lepsze zabezpieczenie w sprzęt, co przekłada się na bardziej efektywną pracę.
Istotnym elementem jest także to, że takie działanie mogłoby pomóc w likwidacji tzw. turystyki dyżurowej. Dzisiaj szpitale próbują ratować swoją sytuację kadrową podbijając wyceny dyżurów, a różnica wynagrodzenia pomiędzy dyżurem w dużym szpitalu w mieście a małym szpitalu rejonowym czy powiatowym jest dwu, trzy krotnie, a czasem nawet pięciokrotnie wyższa. Rozwój tej sytuacji, przy braku podjęcia konkretnych działań, wydaje się jeszcze bardziej dramatyczny.
– Przeciętny wiek chirurgów zbliża się do 60 lat. Jeszcze w roku 2015-2016 wynosił 52 – 53 lata. Dzisiaj mamy województwa, w których 15 proc. chirurgów jest już w wieku emerytalnym. Trudno się dziwić, że młodzi ludzie chcą walczyć i zabiegać o zmiany – podkreśla prof. Wallner wskazując także na niepokojący trend rezygnacji z kierowania oddziałami chirurgicznymi przez lekarzy tej specjalności. Z jednej strony brakuje na te funkcje chętnych, a ci, którzy są coraz częściej rezygnują.
Zmiany w szkoleniu specjalizacyjnym
Jak podkreśla konsultant krajowy, młodzi chirurdzy zabiegają też o to, o co on sam stara się od lat – o zmiany w szkoleniu specjalizacyjnym. Przygotowany jeszcze w sierpniu 2017 program Surgery Excellence jest w MZ. Został przyjęty i uznano go za uzasadniony. Wszyscy widzą konieczność wprowadzenie nowoczesnych metod i form nauczanie, ale w praktyce wszystko jest po staremu.
– Konieczne są zmiany w zakresie akredytacji, jak i wymogów formalnych programu, przede wszystkim w zakresie metod i form szkolenia specjalizacyjnego, w których bardzo odstajemy od standardów na świecie – zauważa.
Czy inicjatywa młodych chirurgów ma szanse zakończyć się sukcesem? Profesor Wallner jest bardzo ostrożny w odpowiedzi. Zaznacza, że środowisko jest zróżnicowane, chirurdzy są zatrudniani w różnych formach (etatach, kontraktach, prowadzą własne inicjatywy). Inaczej problemy wyglądają z perspektywy szpitali rejonowych, inaczej wojewódzkich i ośrodków uniwersyteckich.
– Zmiany są konieczne. Jednak w rozmowach o naszych problemach stawiam jeden konieczny warunek: proponowane rozwiązania mają być konstruktywne. Jestem absolutnym przeciwnikiem jakiejkolwiek formy konfrontacji. Problemy stawiane przez młodych chirurgów i decyzje jakie muszą zapaść w ich rozwiązywaniu wymagają wieloletniego programu naprawczego i konstruktywnego działania – podsumowuje profesor Wallner.
źródło: rynekzdrowia.pl
Dodaj komentarz