Polska delegacja w Kijowie. „Bardzo dobry i odważny ruch”

wpis w: Zdrowie | 0

Premier Mateusz Morawiecki i wicepremier Jarosław Kaczyński pojechali z oficjalną delegacją do ogarniętego wojną Kijowa. – To bardzo dobry i odważny ruch – mówi Interii były szef MSZ Jacek Czaputowicz. – Rozumiem, że to gest moralnego poparcia – dodaje jego poprzednik Witold Waszczykowski. Były ambasador RP w Ukrainie Jan Piekło porównuje natomiast tę delegacje do wizyty Lecha Kaczyńskiego w Gruzji w 2008 roku.
Premier Mateusz Morawiecki oraz wicepremier Jarosław Kaczyński wraz z premierem Czech Petrem Fialą oraz premierem Słowenii Janezem Janšą udają się dziś do Kijowa jako reprezentanci Rady Europejskiej na spotkanie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i premierem Ukrainy Denysem Szmyhalem – poinformowało Centrum Informacyjne Rządu.
– To bardzo dobry i odważny ruch. Wymierny symbol solidarności z Ukrainą, ale także niegodzenia się z tym, co się tam dzieje – mówi Interii były szef MSZ Jacek Czaputowicz.

Szef KPRM Michał Dworczyk przekazał dziennikarzom, że delegacja, która przemieszcza się pociągiem, przekroczyła granicę polsko-ukraińską. – Jestem przekonany, że kwestie bezpieczeństwa są brane pod uwagę. Pociąg wydaje się bardzo racjonalnym środkiem transportu – uważa Czaputowicz.
Wyjazd delegacji do ogarniętej wojną Ukrainy uważany jest powszechnie za odważny, ale też niebezpieczny ruch. W zdecydowanej większości komentatorzy nazywają ten gest „symbolicznym”.
Mateusz Morawiecki i Jarosław Kaczyński w Kijowie. Względy bezpieczeństwa

Witold Waszczykowski, były szef MSZ: – Rozumiem, że to gest moralnego poparcia. Gest odważny w sytuacji, gdy Rosjanie dominują na ukraińskim niebie. Mam też nadzieję, że przemyślany pod względem bezpieczeństwa.

Czaputowicz: – Ci liderzy reprezentują Unię Europejską, więc ten fakt podkreśla wiodącą rolę Polski w decydowaniu o kierunkach polityki na tym odcinku.

Jan Piekło wspomina wizytę Lecha Kaczyńskiego w Gruzji

Zdaniem byłego ambasadora RP w Ukrainie Jana Piekło, „ta wizyta ma ogromne znaczenie”. – Tu są dwa wymiary formalne. To jest delegacja unijna – Rady Europejskiej, a po drugie w składzie delegacji jest dwóch czołowych polskich polityków. Bo i premier i wicepremier Jarosław Kaczyński – zauważa Piekło w rozmowie z Interią.

Były ambasador porównuje wtorkową delegację do wydarzeń z 2008 roku, kiedy prezydent Lech Kaczyński pojechał do ogarniętego wojną Tbilisi.
– Obecność Kaczyńskiego wpisuje się w to, co się wydarzyło w 2008 roku, czyli wizytę Lecha Kaczyńskiego wspólnie z prezydentami krajów bałtyckich i prezydentem Wiktorem Juszczenko w zagrożonym przez rosyjską agresję Tbilisi – mówi.

– Poza tym jest to wyraźny akt poparcia i solidarności wobec Ukrainy i pokazanie, że Europa i przywódcy europejscy postrzegają agresję Rosji jako zagrożenie dla cywilizacji zachodniej i ważnych dla nas wartości oraz dla demokracji – dodaje.
Czy politycy będą bezpieczni? „Rosja się na coś takiego nie odważy”

Tymczasem na ukraińskie miasta od trzech tygodni spadają pociski. Wobec tego otwarte pozostaje pytanie dotyczące kwestii bezpieczeństwa.

– Nie uważam, żeby ta wizyta mogła być zagrożona ze strony Rosji, ponieważ taki gest byłby jednoznacznie odebrany przez cały świat i nikt nie przeszedłby nad tym do porządku dziennego. Rosja się na coś takiego nie odważy – przekonuje Piekło.

Jak mówi były ambasador RP na Ukrainie, ta wizyta pokazuje ogromną różnicę miedzy politykami zachodnimi i prezydentem Zełenskim a Władimirem Putinem. – Prezydent Ukrainy jest w zagrożonej stolicy i wspiera swoich żołnierzy. Rola naszych przywódców jest podobna – dodać otuchy Ukraińcom. Tymczasem Putin siedzi tchórzliwie schowany – nie kryje były ambasador RP w Kijowie.

– Nie sądzę, by ogień był całkiem wstrzymany, ale podejrzewam, że strzały nie będą kierowane w obszary, gdzie przebywają nasi politycy – uważa.

źródło: interia.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *